Witaj w Pracowni Ikon pw. św. Łazarza 

Nie wiem kim jesteś i dlaczego wszedłeś na tę stronę, ale chciałbym spróbować choć na chwilę Cię na niej zatrzymać.

Gdzie się znalazłeś?

Jesteś w pracowni ikonograficznej. W miejscu gdzie próbuje się podglądać niebo przez okno ikony a światło płonącej przed ikoną lampady, zapach tempery, pigmentów... przenosi w świat dawnej i współczesnej mistycznej ikonografii. Każdą z ikon pisze ewangelia, dogmaty, życie i ich przeżywanie.

 

Pracownia powstała w 2009 roku. Obecnie jest ona częścią fundacji IN BLESSED ART, która ma za zadanie pomagać przez sztukę sakralną. Dochód z pracowni jest przeznaczony na cele statutowe fundacji.

W pracowni ikony wykonuje El'azar Hubert Kampa. Inne prace możesz znaleźć na stronie fundacji i fundacyjnego sklepu.

Zapraszam do zatrzymania się.

 El'azar Hubert Kampa

Zwyczajna i niezwykła

czestochowskaCzęstochowska Ikona Matki Bożej

Niby taka zwykła ikona. Namalowana zgodnie z bizantyjską zasadą wizerunku należącego do typu hodegetria. Z gr. „Ta, która wskazuje drogę”. Prosta zasada. Maryja trzyma na lewym ręku Dzieciątko a prawą wskazuje na Zbawiciela. Chrystus zaś jest Drogą. Takie proste.

Częstochowski wizerunek ma jednak w sobie „to coś”.

Trudno go namalować. Twarz jakoś się zmienia w zależności od natężenia światła.

Przy słabym naświetleniu, olifa przyciemnia twarz. Jakby chciała ją ukryć. Przy silnym świetle, twarz staje się płaska, jakby malowana jedną barwą zaledwie. Jakieś niezwykłe dzieło sztuki? Tak. Tylko sztuki tego czego ten obraz na sobie doświadczył.

Historia przekazuje, że ktoś próbował ten wizerunek skreślić. Został on posieczony szablami, rozbity na części i przebity mieczem. Właściwie zostały deski. Podobno widać to przy konserwacji. Potem trafił on pod opiekę prawosławnych duchownych, by go odmalować. Ci nie wiedzieli jednak, że to ikona enkaustyczna. Co na to wskazuje? Ikona ma pochodzić z Ziemi Świętej. Tam do malowania używano tej techniki. Była ona dobra dla tych warunków. Wymaga gorąca, gdyż maluje się odpowiednio wyprawionym woskiem.

Prawosławni malarze postanowili więc namalować wizerunek od nowa. Nałożyli tradycyjny lewkas i malowali temperą żółtkową. Ale! Zachowali, odtworzyli część posiekaną przez miecze. Pozostawili rany na policzku i szyi (widoczne z bliska).

Malując kopię (bardziej chyba karykaturę) zastanawiałem się czemu oni zostawili te rany. No po co? Co chcieli pokazać? Zostawić kawałek historii?

Jako ikonograf maluję wiele wizerunków. Skojarzyłem więc ten wizerunek z Iwierską Ikoną Matki Bożej. Również hodegetria a na policzku ma krwawiącą ranę. Według legendy ikona została nadcięta przez żołnierza w czasach ikonoklazmu, a z "rany" na twarzy Matki Bożej popłynęła prawdziwa krew. Zjawisko to miało przerazić żołnierza i sprawić, że porzucił on ikonę nie niszcząc jej. Potem ikona miała zostać wrzucona do morza skąd po latach wypłynęła. Czy prawosławni duchowni pozostawili ślad na częstochowskiej ikonie by to odnieść?

Jedno jest pewne. Niezwykłość wizerunku częstochowskiej ikony nie bierze się z żadnego cudu. Nie było objawień, naświetleń płótna, cudownego powstania, spływających olejów, łez, krwi…

To piękno pochodzi z odbijanej o niego modlitwy. Modlitwy wieków!

Ikona na fotografii

Lipowa deska 50/40 cm z kowczęgiem, ręcznie rzeźbiony nimb, złocenie 24 karatowe na bolus i polerowane (średniowieczna technika), malatura wykonana temperą jajową i pigmentami, zdobienia szat złotem mineralnym.

  

El'azar Hubert Kampa